Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Moderatorzy: Mariola, Marcin

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez prawy. w 28 Lis 2010 21:46

Coraz bardziej widać że Polska to republika bananowa. :roll:
prawy.
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez Gość w 29 Lis 2010 07:04

Czyżby to był taki kraj, gdzie ludzie nie potrafiliby postawić krzyżyka w odpowiednim miejscu? :?:
Gość
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez łolaboga w 01 Gru 2010 10:38

Teraz Ziobro
29 lis, 11:11 Andrzej Stankiewicz, Piotr Śmiłowicz / Newsweek Polska Newsweek Polska

Krok po kroku przygotowuje się do odsunięcia Jarosława Kaczyńskiego i przejęcia władzy w PiS.

Nikt nie śmie zakwestionować decyzji prezesa, ale są tacy, którzy bardzo się jego słowami zaniepokoili. Zwłaszcza Zbigniew Ziobro i jego zwolennicy. Nagle do nich dotarło, że w partii wyrośli im poważni rywale, a nowym liderem PiS wcale nie musi być Ziobro, lecz także Kluzik-Rostkowska. Błyskotliwa kampania prezydencka jej autorstwa wykazała, że nawet bez Ziobry i Radia Maryja PiS może osiągnąć dobry wynik.

To posiedzenie było dzwonkiem alarmowym, po którym Ziobro przystąpił do zwycięskiej kontrofensywy, zwieńczonej usunięciem z partii głównej rywalki i jej ludzi. W tej walce ambitny europoseł mógł liczyć na wsparcie Jacka Kurskiego i Antoniego Macierewicza. Teraz wspólnie cieszą się z sukcesu i się z tym nie kryją. ? A co, myśleliście, że damy się wam tak łatwo podejść? ? pytał w Sejmie Macierewicz Elżbietę Jakubiak.

Dziś Ziobro ma już dość sił, by dyktować warunki. Właściwie przejął kontrolę nad partią, a Jarosław Kaczyński może tylko biernie obserwować, jak rośnie potęga młodego, żądnego władzy polityka. Przyszłego wodza. Po odejściu zwolenników Kluzik-Rostkowskiej Kaczyński jest politycznie samotny. W PiS nie ma już frakcji, które mógłby rozgrywać, na przemian promując i karcąc. I nie ma już praktycznie żadnej alternatywy dla Ziobry i jego zauszników. Zresztą Kaczyński chyba nie buntuje się przeciw tej sytuacji. Najwyraźniej pogodził się z myślą, że to Ziobro przejmie po nim ster rządów formacji.

Lider PiS jeszcze przed 10 kwietnia wykonywał ruchy sugerujące, że szuka następcy. Katastrofa smoleńska tylko to przyspieszyła. ? Przez lata myślałem, że prezes nie przygotuje sukcesji, bo chce rządzić wiecznie. Tak jak sukcesora nie przygotował Stalin, którym Kaczyński jest zafascynowany i o którym ma olbrzymią wiedzę. Ostatnio zmieniłem zdanie. W kampanii kilka razy byłem świadkiem, jak mówił, że ma już dość polityki ? opowiada osoba do niedawna związana z PiS.

Wielu naszych rozmówców twierdzi, że jedynym sensem działania Kaczyńskiego w polityce jest dziś Smoleńsk i chęć zapewnienia bezpiecznej przyszłości politycznej wiernym druhom z czasów Porozumienia Centrum.

Kiedy Kaczyński ostatecznie zadecydował, że to Ziobro będzie jego następcą? Być może w sierpniu, gdy zgodził się, by Ziobro na łamach ?Rzeczpospolitej? skrytykował kampanię prezydencką. Wtedy naprawdę rozpoczął się publiczny spór z twórcami kampanii. Lider PiS musiał wiedzieć, że wywiad doprowadzi do eskalacji konfliktu i postawi twórców kampanii przed wyborem: zostać w partii czy odejść. ? Innego wytłumaczenia gestu prezesa jak wzmocnienie Zbyszka nie ma ? twierdzi były polityk PiS.

Idący po władzę w partii eksminister sprawiedliwości nie czeka biernie na rozwój wydarzeń. Podporządkowuje sobie ludzi i niszczy przeciwników wewnątrz PiS, zaś w Jarosławie Kaczyńskim stara się wzbudzić wyrzuty sumienia za łagodną kampanię prezydencką, w której ? jak sądzi dziś Kaczyński ? doszło do sprzeniewierzenia się zasadom. ? Jarosław uważa, że unikając tematyki smoleńskiej, zdradził Leszka ? mówi jeden ze współpracowników Ziobry. Zaraz po wyborach Ziobro zręcznie wskazał winnych tej sytuacji: Joannę Kluzik-Rostkowską, Elżbietę Jakubiak i Pawła Poncyljusza. To umożliwiło samemu Kaczyńskiemu wyjście z twarzą z kampanii, której dziś się wstydzi.

Ziobro z Kurskim przekonali też Jarosława Kaczyńskiego, że frakcja Kluzik-Rostkowskiej chce przejąć władzę w PiS. Potwierdzeniem tej hipotezy miała być odmowa przyjęcia zaoferowanego jej stanowiska wiceprezesa partii. Kaczyński mógł uznać, że nie zgodziła się, bo ma własne plany polityczne.

Kaczyńskiego ? ale także Ziobrę ? zaniepokoiło jeszcze jedno. Gdy rozpoczęła się kampania samorządowa, działacze terenowi masowo garnęli się do Joanny Kluzik- -Rostkowskiej. Robili sobie z nią zdjęcia, jakby to ona była liderem PiS. To się musiało źle skończyć. ? Nie dość, że w kampanii prezydenckiej Jarek zdradził pamięć o Leszku, to jeszcze przegrał wybory i wypromował nową umiarkowaną elitę w PiS, która z poparciem mediów mogłaby przejąć partię ? mówi człowiek Ziobry, dobrze opisując przesłanie, które było sączone do głowy lidera PiS.
Autorzy: Andrzej Stankiewicz, Piotr Śmiłowicz
łolaboga
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez malisto w 01 Gru 2010 13:42

Zacznijmy od faktów. W okresie luty-czerwiec br. Joanna Kluzik-Rostkowska spotyka się z takimi osobami jak Schetyna i Palikot. Nie wiem, co jest tematem rozmowy, ale w owym okresie, gdzieś tam niby na innym biegunie Palikot się najpierw wycisza, potem strzela stopę Komorowskiemu inicjując nieudane akcje, romansuje ideologicznie z SLD jednocześnie bywając u Premiera Tuska, jak w swojej stajni, nawet 2-3 razy dziennie.

Mija kilka miesięcy i bęc: Palikot nagle się wyłamuje tworząc ruch wyciągający byle kogo z grona zwolenników PO i formułując bardzo atrakcyjną propozycję dla środowiska Lewicy. Na lep idzie Kalisz a sympatyzuje Olejniczak + ludzie stojący za tymi baronami. Wszystko przy nagłośnieniu medialnym.

Wygląda na to, że JKR wie dokładnie, o co gra i ma intencje jednoznacznie złe, bo została kupiona przez PO (może tak samo jest z Poncyliuszem), natomiast cała reszta jej popleczników to jak w życiu, naiwne lub zaślepione ambicją barany.
Jeśli jest jak mówię, to Platforma spróbuje rozłamowców Kluzikowej wesprzeć swoimi członkami, by stworzyć Klub Poselski (i nadać temu środowisku znaczenie). W przypadku Ruchu Palikota, spróbuje natomiast pomóc w działaniach oddolnych (przejdą Radni).

http://niepoprawni.pl/blog/164/plan-pik ... jak-kluzik
malisto
Poziom aktywności 4+
Poziom aktywności 4+
 
Posty: 90
Dołączenie: 29 Maj 2010 06:16

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez Ciech w 01 Gru 2010 20:36

Sąd: Jarosław Kaczyński ma przeprosić ITI

Jarosław Kaczyński ma przeprosić koncern ITI za słowa o przeznaczeniu dla ITI przez władze Warszawy 460 mln zł na przebudowę stadionu stołecznej Legii - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Mocą wyroku prezes PiS ma też wpłacić 10 tys. zł na cel charytatywny.
Ciech
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez prawy. w 13 Gru 2010 14:06

Rodzinna historia Prezydentowej w aktach IPN
Image
Para prezydencka

Anna Komorowska do dziś nie doczekała się poważnej biografii, chociaż jej historia jest fascynująca. Jej rodzice to funkcjonariusze MBP, a później MSW, zwolnieni w 1968 r. na fali haniebnych antysemickich czystek, do końca działali w PZPR. Ona sama była harcerką ?Czarnej Jedynki? i wyszła za mąż za Bronisława Komorowskiego, silnie wówczas związanego z opozycją i Kościołem.

Chociaż wcześniej żony prezydentów RP i ich rodziny ? Danuta Wałęsa, Jolanta Kwaśniewska i śp. Maria Kaczyńska zostały dokładnie opisane przez media ? w przypadku żony obecnego prezydenta niewiele o niej i jej rodzinie wiadomo. Trzeba przyznać, że ona sama nie ułatwia dziennikarzom pracy ? bardzo dużo opowiada o rodzinie męża, niewiele natomiast mówi o sobie i o swoich rodzicach. Tych informacji nie ma także w jej życiorysie na oficjalnej stronie internetowej prezydenta.


W wywiadzie, który dla ?GW? przeprowadziła w marcu tego roku Teresa Torańska, żona ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego wspomniała o swojej rodzinie w kontekście działalności opozycyjnej męża:


?Rodzice byli już na emeryturze. Tata chorował. Nie przypominam sobie, żeby ze mną rozmawiali. Prawdopodobnie SB chciało wykorzystać to, że moi rodzice całą młodość byli po tamtej stronie barykady. I wydawało im się, że tą metodą coś wskórają. Ale to im by się nie udało. Rodzice bardzo lubili Bronka (?)?.


Z kolei w wywiadzie dla najnowszego wydania miesięcznika ?Twój Styl? Anna Komorowska tak mówi o swoim domu rodzinnym:


?Ciepły, życzliwy, troskliwy, choć bez luksusów. Mam młodszą siostrę, krótko po maturze wyjechała do Anglii. Rodzice nie protestowali, uważali, że każda z nas dokonuje wyborów sama. Obserwowali, ale pozostawiali nam duży margines wolności. Pamiętam, jak tata przyjechał na mój pierwszy obóz harcerski. Trafił niefortunnie ? kuchnia, w której miałam dyżur, nie odniosła tego dnia szczególnych sukcesów kulinarnych. Tata zauważył, że to sztuka przypalić kompot?(?). Tata pożyczył motorower jednemu z kolegów, który zabrał na niego Bronka, i trochę poszarżowali po lesie. Motorower trzeba było reperować. W ten sposób tata poznał mojego przyszłego męża?.


Znacznie więcej informacji jest w dokumentach, które znajdują się w Instytucie Pamięci Narodowej i w Archiwum Akt Nowych.


Korzenie warszawsko-krakowskie


Wolf i Estera Rojer ? dziadkowie Anny Komorowskiej ze strony matki ? przed wojną mieszkali w Warszawie. 24 stycznia 1929 r. urodziła im się córka ? Hana Rojer, matka Anny Komorowskiej.


?Urodziłam się w Warszawie. Do 1939 roku chodziłam do szkoły powszechnej w Warszawie, przerwałam z powodu wybuchu wojny. Rodzice moi trudnili się rzeźnictwem. Po śmierci rodziców (ojciec zmarł w 1942 w Otwocku) matka za nielegalny handel została rozstrzelana w 1943. Byłam wtedy dzieckiem niemającym i prawie nieznającym nikogo. Zainteresowali się mną znajomi rodziców, którzy zabrali mnie do siebie i wyrobili mi potrzebne dokumenty? ? pisała w swoim życiorysie, który złożyła w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, matka obecnej Pierwszej Damy.


Dzięki wyrobionym podczas okupacji dokumentom Hana Rojer, córka Wolfa i Estery, zmieniła tożsamość: nazywała się Józefa Deptuła i była córką Jana i Stanisławy z domu Rybak. Do momentu wywozu do Niemiec mieszkała w domu Deptułów przy ul. Radzymińskiej na warszawskiej Pradze.


Wyzwolenie spod okupacji niemieckiej 16-letniej Józefie przynieśli amerykańscy żołnierze. Ona nie chciała zostać na Zachodzie ? wróciła do Polski, do Białegostoku, gdzie mieszkała jej kuzynka Anna Wojszelska, działaczka Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, później Polskiej Partii Robotniczej, pracownik Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie, która w 1946 r. załatwiła jej pracę w nadzorowanym przez NKWD Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego.


Z kolei dziadkowie Anny Komorowskiej ze strony ojca ? Władysław i Zofia Dziadzia ? pochodzili z Krakowa. 18 kwietnia 1925 r. urodził im się syn Jan, ojciec Anny Komorowskiej. Dziadek obecnej Pierwszej Damy pracował jako woźny w PKO.


Do wybuchu wojny Jan Dziadzia chodził do krakowskich szkół ? w 1939 r. ukończył II klasę gimnazjum.


?W jesieni 1940 zacząłem uczęszczać do szkoły rzemiosł w Krakowie, jednak po kilku dniach przeniosłem się na kursy przygotowawcze do liceum budowlanego, po ukończeniu kursu odbyłem 2,5-miesięczną praktykę budowlaną w Wydziale Zielnym Zarządu Miejskiego w Krakowie. Do grudnia 1942 byłem uczniem Wyższej Szkoły Budownictwa Wodnego w Krakowie, naukę musiałem przerwać wskutek otrzymania wezwania na roboty w przemyśle niemieckim. Aby pozostać w Krakowie, wstąpiłem do pracy w Centralnym Urzędzie Rolnictwa w Krakowie, gdzie przez parę miesięcy byłem posłańcem, następnie pracowałem w powielarni, od lata 1944 roku jako urzędnik w ekspedycji pocztowej, przepracowałem w tej instytucji dwa lata. Po wyzwoleniu Krakowa od okupanta przygotowywałem się do matury chcąc wstąpić na politechnikę, lecz zostałem w kwietniu 1945 roku zmobilizowany.(?)? ? pisał w swoim życiorysie złożonym w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego ojciec Anny Komorowskiej.
W lipcu 1945 r. został odkomenderowany do II Armii Ludowego Wojska Polskiego, którą dowodził gen. Karol Świerczewski. Jako jeden z bardziej wykształconych żołnierzy (rozpoczęte gimnazjum, znał biegle niemiecki w mowie i w piśmie) został szefem kancelarii Inspektoratu Osadnictwa Wojskowego w Poznaniu. Prowadził kancelarię tajną i ogólną, wydawał skierowania na działki osadnicze na ziemiach odzyskanych. Jego przełożonym byli sowiecki generał Iwan Mierzycan i ppłk Jan Górecki, przedwojenny działacz Komunistycznej Partii Polski.


Jan Dziadzia, już jako członek Polskiej Partii Robotniczej, skończył służbę wojskową w 1946 r., a dwa lata później napisał podanie o przyjęcie go do pracy w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego.


W archiwach IPN znajduje się podpisane przez niego zobowiązanie. ?Ja Dziadzia Jan współpracownik MBP zobowiązuję się wiernie służyć sprawie wolnej, niepodległej i demokratycznej Polski. Zdecydowanie zwalczać wszystkich wrogów demokracji. Sumiennie wykonywać będę wszystkie obowiązki służbowe. Tajemnicy służbowej dotrzymam i nigdy jej nie zdradzę. W razie rozgłaszania wiadomych mi tajemnic służbowych będę surowo ukarany według prawa, o czym zostałem z góry uprzedzony? ? czytamy w dokumencie z 17 marca 1948 r.


Rok później, 26 lutego 1949 r., Jan Dziadzia złożył ślubowanie, które potwierdzono protokołem: ?Ślubuję uroczyście stać na straży wolności, niepodległości i bezpieczeństwa państwa polskiego, dążyć ze wszystkich sił do ugruntowania ładu społecznego opartego na wewnętrznych, gospodarczych i politycznych zasadach ustrojowych Polski Ludowej i z całą stanowczością, nie szczędząc swoich sił, zwalczać jego wrogów (?)? ? czytamy w protokole ślubowania, które złożył w IV Departamencie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego m.in. przed płk. Józefem Kratko, byłym członkiem KPP, jednym z najgroźniejszych funkcjonariuszy MBP (w latach 50. był on w II Zarządzie Sztabu Generalnego, a w 1969 r., na skutek antysemickich czystek, wyjechał do Izraela).


Jan Dziadzia i Józefa Deptuła poznali się na przełomie 1949/1950 i są przykładem tzw. resortowego małżeństwa. I chociaż takie związki były zalecane, to funkcjonariusze MBP na zawarcie małżeństwa musieli uzyskać zgodę przełożonych.


?W dniu 6 VIII wpłynął do tutejszego wydziału raport porucznika Dziadzia Jan ? st. referenta Departamentu IV w sprawie udzielenia zezwolenia na zawarcie związku małżeńskiego z sierż. Deptułą Józefą c. Jana, sekretarką VIII WUBP w Szczecinie. Po przeanalizowaniu akt osobowych ustaliłem:


Ob. Józefa Deptuła c. Jana ur. 24 I 1929 r. w Warszawie pochodzenie społeczne robotnicze, członek PZPR (PPR), ZMO, ZWM.


Do 1943 przebywała przy rodzicach, w tymże roku została schwytana i wywieziona na roboty do Niemiec. W Niemczech początkowo pracowała jako pomoc domowa, a następnie w fabryce amunicji. W fabryce istniała organizacja, która miała na celu sabotaże. Do w/w organizacji należała Deptuła Józefa. Po wyzwoleniu przez wojska amerykańskie wróciła do kraju 25 VIII 1945. Po powrocie zamieszkała u kuzynki w Białymstoku i przez w/w kuzynkę dostała się do pracy w aparacie BP w Organach BP od 10 V 1946. Obecnie na stanowisku sekretarki.
Charakterystyki ma negatywne: Jest bardzo opryskliwa, zajmuje się plotkami i intrygami. O pracę nie dba. Ojciec w/w z zawodu rzeźnik zmarł w 1942 r., matka została rozstrzelana przez okupanta za handel. W/w nazwisko rodowe brzmi Rojer Hana c. Wolfa.


Wobec powyższego proponuję udzielić zezwolenia na zawarcie związku małżeńskiego por. Dziadzi Janowi z sierż. Deptułą Józefą. Referent Sekcji 1 Wydz I DEP. Kadr MBP ppor Z. Turowski? ? czytamy w dokumencie MBP z 22 sierpnia 1952 r.


Gdy przełożeni z MBP wyrazili zgodę, Józefę Deptułę przeniesiono służbowo ze Szczecina do Warszawy.


?W związku z zezwoleniem na zawarcie związku małżeńskiego z pracownikiem Dep. IV MBP Dziadzią Janem, proszę o przeniesienie mnie do Warszawy. Związku nie mogę zawrzeć formalnie ze względu na brak dokumentów legalizacyjnych na obecne nazwisko, które przybrałam podczas okupacji. O zalegalizowanie tego nazwiska ubiegam się przez Wydział Personalny WUBP w Szczecinie. Proszę o traktowanie małżeństwa jako faktyczne, a formalnie zostanie ono zawarte po uzyskaniu niezbędnych dokumentów? ? pisała w sierpniu 1952 r. Józefa Deptuła. We wrześniu tego samego roku została przeniesiona do Warszawy, a 13 września 1953 r. dostała dokument o zmianie personaliów: z Hany Rojer c. Wolfa i Estery, w nowym dowodzie osobistym będzie figurowała jako Deptuła Józefa c. Jana i Stanisławy. Jak wynika ze znajdującego się w IPN dokumentu, 21 września 1953 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego Warszawa Mokotów Jan Dziadzia i Józefa Deptuła zawarli związek małżeński.


Dziewczyna z Mokotowa


Obecna Pierwsza Dama urodziła się 11 maja 1953 r. jako Anna Dziadzia. W 1954 r. jej ojciec złożył wniosek o zmianę nazwiska ? od 8 lipca 1954 r. Jan, Józefa i Anna noszą nazwisko Dembowscy.


Do zmiany nazwiska przyczyniła się najprawdopodobniej sytuacja rodzinna ojca Anny Komorowskiej, o czym może świadczyć dokument znajdujący się w jego aktach.


?Warszawa dnia 4.4. 1953

Do Dyrektora Departamentu Kadr MBP w miejscu

Raport

por. Dziadzia Jan Słuchacz OSP MBPP


Melduję, że ojciec mój Władysław Dziadzia zam. w Krakowie w ub. roku wiosną powiedział mi, że zamierza studiować biblię ? wówczas w trakcie rozmowy dał się przekonać o niesłuszności tego i sprawa na tym utknęła. Latem oświadczył zdecydowanie, że postanawia wstąpić do sekty ? rozmowa nasza doszła do ostrego postawienia sprawy i dałem ojcu do wyboru ? albo zrezygnuje z sekty, albo my zerwiemy ze sobą kontakt ? tutaj ojciec zawahał się i przyrzekł dać mi odpowiedź listownie. O powyższym wiedzieli tow. płk Kratko i tow. Jankiewicz sekretarz POP.


Wobec milczenia ze strony ojca jesienią wysłałem do niego list, dopytując o decyzję. W m-cu grudniu ub.r. otrzymałem odpowiedź, że ojciec nie rezygnuje z wstąpienia do sekty. Od tego czasu kontakt z ojcem zerwałem? ? czytamy w tajnym raporcie Jana Dziadzi. Po zerwaniu kontaktów z ojcem Jana Dziadzię z Krakowem już nic nie łączyło ? jego matka Zofia zmarła w 1944 r.


Lata dzieciństwa Anny Komorowskiej i jej młodszej siostry Elżbiety to jednocześnie lata największej kariery jej rodziców.


Po śmierci Stalina Jan i Józefa Dembowscy zostali w resorcie spraw wewnętrznych.


W 1954 r. Jan pracuje w Departamencie IV (zajmującym się ochroną gospodarki), natomiast Józefa pełni funkcję kierownika kancelarii Wydziału Ogólnego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Miasta Stołecznego Warszawy.


Dwa lata później Józefa Dembowska pracowała już w wydziale ewidencji operacyjnej Wydziału ?C? Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej.


W tym samym roku ojciec Anny Komorowskiej skończył kurs aktywu kierowniczego MBP i na własną prośbę został skierowany do pracy operacyjnej. ?Politycznie wyrobiony. Przyczynił się do rozpracowania kilku spraw? ? czytamy w opinii służbowej Jana Dembowskiego.


Na początku 1959 r., tuż przed rozpoczęciem nauki w szkole podstawowej Ani Dembowskiej, jej ojciec został skierowany do biura ministra spraw wewnętrznych. Kilka miesięcy później otrzymał stanowisko w związanym ze Służbą Bezpieczeństwa Biurze ?T? MSW, czyli techniki operacyjnej.


Karierę w MSW w tym czasie robi również Józefa Deptuła-Dembowska. W 1962 r. z dobrym wynikiem ukończyła kurs specjalistyczny Biura ?C? Służby Bezpieczeństwa MSW. Bierze aktywny udział w życiu społecznym i partyjnym, w 1966 r. została delegowana do Biura ?C? MSW do Grupy specjalnej, gdzie jest jedną z wyróżniających się pracowników. Rodzice Anny Komorowskiej są cenieni przez przełożonych z MSW: wielokrotnie nagradzani różnymi odznaczeniami, dostają kolejne podwyżki.


Sytuacja drastycznie zmieniła się na początku 1968 r. Do MSW zaczęły napływać ohydne antysemickie donosy, najpierw na Józefę Deptułę-Dembowską, a później na Jana Dembowskiego. Ostatecznie, jak niemal wszyscy funkcjonariusze MSW, których dotknęła czystka antysemicka, zostali zwolnieni. W lutym 1968 r. z KSMO musiała odejść Józefa Dembowska. Dostała wprawdzie pełne uposażenie emerytalne, ale to była mała pociecha dla 39-letniej emerytki. W kwietniu z MSW na takich samych warunkach i z takich samych powodów w stopniu podpułkownika został zwolniony z MSW ojciec Anny Komorowskiej.


W 1969 r. Anna Dembowska była już uczennicą renomowanego liceum im. Tadeusza Rejtana na Mokotowie i należała do legendarnej drużyny harcerskiej im. Romualda Traugutta ?Czarnej Jedynki?. Podczas jednego z rajdów harcerskich poznała harcerza Bronisława Komorowskiego, za którego wyszła za mąż w 1977 r. ?(?) Byłam na piątym roku. Pobraliśmy się u św. Antoniego na Senatorskiej. Przed ślubem na całe wakacje pojechaliśmy do pracy do Austrii. Tam wpadliśmy na pomysł ślubu w Jerozolimie, to było nasze marzenie. W końcu zwyciężył rozsądek ? doszliśmy do wniosku, że pieniądze przeznaczymy na mieszkanie? ? mówiła o ślubie z Bronisławem Komorowskim Pierwsza Dama w ?Twoim Stylu?.


Kilka lat wcześniej wyjechała na stałe do Wielkiej Brytanii Elżbieta Dembowska, siostra Anny Komorowskiej.


Dorota Kania

http://www.wicipolskie.org/index.php?op ... &Itemid=56
prawy.
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez Ciech w 13 Gru 2010 19:46

Prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że mimo zaproszenia Wojciecha Jaruzelskiego na posiedzenie RBN nie zmienił opinii o generale. Podkreślił, że czym innym jest procesowa ocena stanu wojennego, "a czym innym jest kwestia zakończenia wojny polsko-polskiej w wymiarze symbolicznym". Powiedział też, że u "niektórych" chęć pojednania jest "kwestią proszków".

Komorowski skomentował w ten sposób wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który jest zdania, że niedawne zaproszenie gen. Wojciecha Jaruzelskiego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego to sygnał dla wymiaru sprawiedliwości, by nie skazywać Jaruzelskiego w procesach dotyczących m.in. wydarzeń Grudnia '70.

"To przejaw kompleksu"

- Takie opowieści może snuć ktoś, kto albo nie zna realiów ustroju państwa polskiego i nie wie, że są prokuratura i sądy niezależne, albo ma swoje własne złe doświadczenia, tzn. akceptował używanie prokuratury czy sądów do realizacji jakichś własnych zamysłów politycznych - uważa Komorowski.

- Nie jestem przełożonym ani prokuratora, ani sądów, więc mogę powiedzieć tylko, czego chciałbym. Chciałbym, żeby sprawa od strony odpowiedzialności nie politycznej, ale od strony odpowiedzialności karnej była doprowadzona do końca. Ale jak powiedziałem, tutaj niech się każdy były prezydent i były premier sam z tym problemem mierzy - powiedział Komorowski.

- Mogę powiedzieć tyle, że i za czasów rządów PiS-owskiego, w czasach, kiedy PiS miał premiera, i prezydenta nie odnotowano żadnego postępu w zakresie czegoś, co jest elementem przyzwoitości w demokracji, to znaczy nie odnotowano żadnego istotnego postępu w sprawie śledztw prokuratorskich związanych z przestępstwami okresu stanu wojennego - podkreślił Komorowski.

- A więc zanim się będzie tego rodzaju sądy wygłaszało publicznie, to należy się samemu uderzyć bardzo mocno w pierś i wytłumaczyć, dlaczego także w tym czasie nie było żadnego postępu. Ja nad tym ubolewam, ale szanuję niezależność prokuratury i sądu - oświadczył prezydent.

Jak podkreślił, w przeciwieństwie do jego "głównych adwersarzy" ma swoje osobiste doświadczenia związane ze stanem wojennym, w wyniku którego trafił do obozu internowania. - Pamiętam taką scenę, kiedy nas, po pobieżnej rewizji, wprowadzono do pawilonów na Białołęce. Szliśmy w szpalerze strażników więziennych uzbrojonych w pałki, z psami na uwięzi, na półpiętrze stał specjalnie postawiony telewizor, a było to gdzieś tak 6.00 rano, na okrągło nadawał wystąpienie telewizyjne generała Jaruzelskiego w mundurze - wspominał.

- To są moje przeżycia, dlatego dziwię się osobom, które tego nie przeżyły, że mogą tak łatwo ferować tak daleko idące opinie - powiedział prezydent.

-
Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy (...) nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodąBronisław Komorowski
Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy albo czmychnęli za granicę w okresie stanu wojennego i stamtąd byli bohaterami zza płota, albo tych, którzy nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodą - ocenił prezydent.

"Oto różnica między Jaruzelskim a Kaczyńskim"

Komorowski podkreślił, że nie żałuje zaproszenia Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie relacji polsko-rosyjskich.

Zdaniem prezydenta, gen. Jaruzelski "jest jedną z tych postaci, które nie tylko wiążą się ze złymi wspomnieniami związanymi z okresem stanu wojennego, ale również jest postacią, która wyznacza linię podziału w społeczeństwie, narodzie polskim".

- Generał Jaruzelski jest jednym z tych elementów bolesnego pęknięcia narodowego. Od kogo, jeżeli nie od niego, zacząć realizowanie kursu na zakończenie wojny polsko-polskiej i szukanie tego, co może być wspólne - powiedział prezydent.

Jak ocenił, w historii największą wojną polsko-polską był okres stanu wojennego, "a współcześnie jest to konflikt między środowiskiem PiS-u a środowiskiem głównie PO". Dlatego - tłumaczył prezydent - oprócz generała Jaruzelskiego na posiedzenie RBN był zaproszony także prezes PiS Jarosław Kaczyński.

-
Różnica między tymi dwoma postaciami między innymi polega na tym, że generał Jaruzelski zaproszenie przyjął, a Jarosław Kaczyński z góry zapowiedział, że nie zamierza uczestniczyć w żadnych wspólnych działaniachBronisław Komorowski
Różnica między tymi dwoma postaciami między innymi polega na tym, że generał Jaruzelski zaproszenie przyjął, a Jarosław Kaczyński z góry zapowiedział, że nie zamierza uczestniczyć w żadnych wspólnych działaniach na rzecz zwiększenia zasobu wiedzy przydatnego współczesnemu państwu polskiemu w zakresie oceny relacji polsko-rosyjskich - powiedział Komorowski.

"Okazuje się, że zgoda to kwestia proszków"

Zaznaczył, że zaprosił Jaruzelskiego na RBN nie zmieniając "swojej opinii o stanie wojennym, o zbrodniach okresu komunistycznego czy oceny osoby generała". - Zawsze dla mnie był postacią tragiczną ze względu na uwikłania w bardzo bolesną i trudną historię. Ale trzeba zawsze sobie zadać pytanie: "Gdzie jest w polityce miejsce na chrześcijańskie podejście do drugiego człowieka, zdolność wybaczenia, zdolność miłosierdzia" - mówił.

- Jeżeli zrobiliśmy to za namową Kościoła poprzez słynne słowa "przebaczamy i prosimy o przebaczenie" w stosunku do tych, którzy mieli tysiąc razy większe winy w stosunku do narodu polskiego, to wydaje mi się, że trzeba też przykładać miarkę bardziej chrześcijańską do rozliczeń polsko-polskich - podkreślił Komorowski.

Prezydent zwrócił uwagę, że wyniki badań opinii publicznej pokazują, że 64% Polaków, "mimo nawałnicy medialnej, która towarzyszyła zaproszeniu generała Jaruzelskiego do rozmowy o stosunkach polsko-rosyjskich", uważa, że była to decyzja słuszna.

- Zapowiadałem działania na rzecz zgody narodowej, na rzecz zakończenia wojny polsko-polskiej, staram się być konsekwentny w tej kwestii. Inni też zapowiadali koniec wojny polsko-polskiej i chęć pojednania, okazało się, że nie była to kwestia poglądów, tylko proszków - powiedział.

(bart)
Ciech
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez Polak w 13 Gru 2010 22:08

Historia zatoczyła koło.Pod szyldem demokracji kontynuują komunistyczne dzieło. :cry:
Polak
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez łolaboga w 14 Gru 2010 13:40

10:17, 14.12.2010 /Radio Zet
Downing Street zaprzecza relacji Kaczyńskiego
NIE ODEBRAŁ KONDOLENCJI OD PUTINA. "CAMERON MI POGRATULOWAŁ"
Downing Street zaprzecza relacji Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński po katastrofie smoleńskiej nie przyjął kondolencji od Władimira Putina. "Brytyjski premier, David Cameron, pogratulował mi później tej decyzji" - podkreśla Kaczyński w wywiadzie dla amerykańskiego "Newsweeka". "Jesteśmy zdziwieni tą relacją" - mówi rzecznik brytyjskiego premiera.
W wywiadzie dla amerykańskiego tygodnika, prezes PiS mówił, że po katastrofie pod Smoleńskiem, w odróżnieniu od premiera Donalda Tuska, który przyjął kondolencje od Władimira Putina i publicznie się z nim uścisnął, on sam tego odmówił. Kaczyński
Prezes PiS oskarża w amerykańskim tygodniku
- Gdyby między Polską i Rosją przestrzegano normalnych procedur albo gdyby... czytaj więcej ?
zaznaczył, że tego zachowania pogratulował mu później David Cameron.

Zdziwieni :o

Jak podaje Radio Zet, takiej reakcji brytyjskiego premiera wcale nie było. ?Jesteśmy zdziwieni tą relacją. Premier spotkał się z panem Kaczyńskim w czerwcu i złożył mu kondolencje. Na spotkaniu tym nie rozmawiano jednak więcej o tej katastrofie ani o późniejszych wydarzeniach? - powiedział rzecznik Downing Street.

Kaczyński w tym samym wywiadzie dla "Newsweeka" mówił też, że do katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem by nie doszło, gdyby "Unia Europejska była zdolna do interwencji".

amk//mat/k
łolaboga
 

Re: Odkłamywanie rzeczywistości polskiej

Nowy postprzez h w 14 Gru 2010 16:06

podczas niedawnej prezydenckiej kampanii i przy każdej okazji nadal(nie wyłączając wizyty w USA) obecny Prezydent Komorowski epatuje nas swoją martyrologią więzienną. W praktyce oznacza ona zatrzymanie na 48 godzin w 1972 r. oraz..miesiąc aresztu za akcję przy Grobie Nieznanego Żołnierza w 1979 r. Nie rzutowało to jednak szczęśliwie, jak w wielu innych przypadkach, na losy całej rodziny. Mama prezydenta opowiadała w wywiadzie dla SE: ?W chwilę po tej rozprawie mój mąż dostał kontrakt do Algierii, miał tam być wykładowca potem okazało się, że pracę dostałam i ja. Wyjeżdżaliśmy 3 marca.?.
h
 

PoprzedniaNastępna

Powróć do Hyde-Park - bez cenzury politycznej

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości

cron